Nadchodziła Noc Duchów,a Gabriell żałowała iż wdała się w konwersacje z Panną Ferro. Tak więc o siódmej wieczorem Gab ubrała się w
I wyruszyła w stronę lochów po drodze minęła Wielką Salę z której dobiegał gwar zabawy. Z miną skazańca ruszyła dalej. Po piętnastu minutach stała przed drzwiami do gabinetu Nietoperza po chwili zapukała i otworzyła drzwi do pokoju. Całe pomieszczenie wypełnione było starymi książkami, Na środku stało dębowe biurko a przy nim siedział profesor.
-Szlaban odbywać będzie się dwa tygodnie codziennie. Masz posprzątać stary składzik na eliksiry. Nie był on używany od kilkudziesięciu lat. A teraz chodź- powiedział i wstał z krzesła. Wyszli z gabinetu i podążyli ciemnym lochem po piętnastu minutach stali przed starymi drzwiami. Profesor otworzył je i zaprosił dziewczynę gestem ręki do środka. Gabriell weszła do brudnego od kurzu i pajęczyn pomieszczenia.
-A zapomniałbym różdżka- powiedział i wyciągnął do niej rękę. Dziewczyna z niechęcią oddała swój magiczny patyk. Profesor machnął swoją różdżką i po chwili obok dziewczyny pojawiły się mugolskie środki czystości. Snape wyszedł z pokoju i zamknął drzwi. Nastolatka z przerażeniem i niechęcią spojrzała na to co ją czeka przez najbliższe dwa tygodnie.- A teraz zabieraj się do pracy- Nietoperz wyszedł z klasy. Brunetka z niechęcią zaczęła przecierać zakurzoną drewnianą półkę.
-Wszędzie kurz i pajęczyny, naprawdę nie mogło być lepiej- rzekła sarkastycznie wściekła dziewczyna. Po jakieś godzinie profesor ponownie przekroczył próg składziku.
-To wszystko możesz już iść- powiedział i zwrócił dziewczynie różdżkę. Gab szczęśliwa wyszła z małego pomieszczenia i od razu wzięła głęboki oddech. Jak najszybciej chciała się okąmpać i położyć do ciepłego łóżka. Wyszła z ciemnych lochów. Ruszyła marmurowymi schodami na drugie piętro. Po kilku minutach usłyszała dudnienie kroków. Zaintrygowana zaczęła biec w stronę odgłosów. W końcu zatrzymała się na progu ostatniego, mrocznego korytarza. Jednak pozostała w cieniu, nagle nadbiegł Harry, a zaraz za nim Ron i Hermiona. Trójka przyjaciół nie zauważyła przerażonej dziewczyny.
-Szlaban odbywać będzie się dwa tygodnie codziennie. Masz posprzątać stary składzik na eliksiry. Nie był on używany od kilkudziesięciu lat. A teraz chodź- powiedział i wstał z krzesła. Wyszli z gabinetu i podążyli ciemnym lochem po piętnastu minutach stali przed starymi drzwiami. Profesor otworzył je i zaprosił dziewczynę gestem ręki do środka. Gabriell weszła do brudnego od kurzu i pajęczyn pomieszczenia.
-A zapomniałbym różdżka- powiedział i wyciągnął do niej rękę. Dziewczyna z niechęcią oddała swój magiczny patyk. Profesor machnął swoją różdżką i po chwili obok dziewczyny pojawiły się mugolskie środki czystości. Snape wyszedł z pokoju i zamknął drzwi. Nastolatka z przerażeniem i niechęcią spojrzała na to co ją czeka przez najbliższe dwa tygodnie.- A teraz zabieraj się do pracy- Nietoperz wyszedł z klasy. Brunetka z niechęcią zaczęła przecierać zakurzoną drewnianą półkę.
-Wszędzie kurz i pajęczyny, naprawdę nie mogło być lepiej- rzekła sarkastycznie wściekła dziewczyna. Po jakieś godzinie profesor ponownie przekroczył próg składziku.
-To wszystko możesz już iść- powiedział i zwrócił dziewczynie różdżkę. Gab szczęśliwa wyszła z małego pomieszczenia i od razu wzięła głęboki oddech. Jak najszybciej chciała się okąmpać i położyć do ciepłego łóżka. Wyszła z ciemnych lochów. Ruszyła marmurowymi schodami na drugie piętro. Po kilku minutach usłyszała dudnienie kroków. Zaintrygowana zaczęła biec w stronę odgłosów. W końcu zatrzymała się na progu ostatniego, mrocznego korytarza. Jednak pozostała w cieniu, nagle nadbiegł Harry, a zaraz za nim Ron i Hermiona. Trójka przyjaciół nie zauważyła przerażonej dziewczyny.
- Harry, co jest grane? - zapytał Ron, ocierając rękawem spoconą twarz. - Ja nic nie słyszałem...
Nagle Hermiona wydała z siebie zduszony okrzyk i wskazała ręką koniec korytarza.
- Patrzcie!
W jednym momencie wszystko jakby się zatrzymało. Gabriell przerażona wpatrywała się w napis na ścianie.
KOMNATA TAJEMNIC ZOSTAŁA OTWARTA.
STRZEŻCIE SIĘ, WROGOWIE DZIEDZICA.
Nie słyszała żadnych głosów, tylko wpatrywała się w napis stworzony dzięki krwi. Spojrzała na równie przerażonych rówieśników. Ron chciał uciekać, ale było już za późno. Usłyszeli harmider, przypominający odległy grzmot. Uczta właśnie się skończyła. Z obu końców korytarza dobiegł ich stukot setek stóp wspinających się po schodach i rozradowany gwar dobrze najedzonych ludzi. W następnej chwili na korytarz z obu stron wlał się strumień uczniów. Brunetka nie zauważona czmychnęła w głąb korytarza. Bała się kłopotów więc po prostu uciekła. Ostatnie co usłyszała był to krzyk Malfoy'a
- Strzeżcie się, wrogowie Dziedzica! Ty będziesz następna, szlamo!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz