Nadszedł październik, rozsiewając po łąkach wilgotny ziąb, który
szybko wkradł się również do zamku. Pani Pomfrey, przełożona
skrzydła szpitalnego, miała pełne ręce roboty, bo wśród
personelu i uczniów wybuchła prawdziwa epidemia przeziębień.Na szczęście jej pieprzowy eliksir działał natychmiast, choć po
jego wypiciu jeszcze przez kilka godzin dymiło się z uszu. Percy
namówił Ginny Weasley, która wyglądała na chorowitą, żeby
wypiła łyk eliksiru. Para buchająca spod jej bujnych włosów
sprawiała wrażenie, jakby zapaliła się jej głowa. A
potem w okna zamku zaczęły bębnić krople deszczu wielkości
pocisków karabinowych, jezioro wezbrało, grządki kwiatowe
zamieniły się w błotniste strumienie, a dynie Hagrida nabrzmiały
do wielkości budek na narzędzia ogrodnicze. Gabriell obudziła się jednego z takich deszczowych dni szybko ubrała się
I jak najszybciej jak mogła wybiegła z Wieży Gryffindoru. Kierowała się na siódme piętro do Pokoju Życzeń, w którym dość często przesiadywała. Stanęła przed ścianą i pomyślała o sali muzycznej z organami. Już po chwili pojawiły się drzwi, nastolatka weszła do pokoju i już po chwili usiadła przy organach i zaczęła grać i śpiewać piosenkę
¿Ahora, sabes qué?
Yo no entiendo lo que pasa
Sin embargo sé
Nunca hay tiempo para nada
Pienso que no me doy cuenta
y le doy mil una vueltas
Mis dudas me cansaron
ya no esperaré...
Y vuelvo a despertar en mi mundo
siendo lo que soy
Y no voy a parar ni un segundo,
mi destino es hoy
Y vuelvo a despertar en mi mundo
siendo lo que soy
Y no voy a parar ni un segundo,
mi destino es hoy
Nada puede pasar
Voy a soltar todo lo que siento, todo, todo...
Nada puede pasar
Voy a soltar todo lo que tengo
Nada me detendrá
¿Ahora ya lo sé?
Lo que siento va cambiando
Y si el miedo ¿qué?
Abro puertas, voy girando
Pienso que no me doy cuenta
y le doy mil y una vueltas
Mis dudas me casaron,
ya no esperaré...
Y vuelvo a despertar en mi mundo
siendo lo que soy
Y no voy a parar ni un segundo,
mi destino es hoy
Y vuelvo a despertar en mi mundo
siendo lo que soy
Y no voy a parar ni un segundo,
mi destino es hoy
Y vuelvo a despertar en mi mundo,
siendo lo que soy
Y no voy a parar, (No quiero parar)
ni un segundo (No voy a parar...)
mi destino es hoy (No, no, no)
Y vuelvo a despertar (No voy a parar)
en mi mundo (No quiero parar...)
siendo lo que soy (No, no, no quiero parar...)
Y no voy a parar (No, no, no quiero parar)
ni un segundo, (No voy a parar...)
mi destino es hoy (No...!)
Nada puede pasar
Voy a soltar todo lo que siento, todo, todo...
Nada puede pasar
Voy a soltar todo lo que tengo
Nada me detendrá
(tłumaczenie)
Teraz już wiem , że...
Nie rozumiem co się dzieje
Jednak dobrze wiem
Nigdy nie mam czasu na nic
Nie zdaje sobie z tego sprawy
Bardzo się tym co dzień martwię
Wątpliwości mnie znudziły
W tej chwili nie czekam
I znowu budzę się
W moim świecie
Jestem sobą, wiem
I nie przestanę
Ni na sekundę
To moje przeznaczenie jest! /2 razy
Nic się już nie zdarzy
Uwolnię wszystko
To, co teraz czuję (wszystko, wszystko)
Nic się już nie zdarzy
Uwolnię wszystko
Wszystko to co miałam
Nic mnie nie zatrzyma!
Teraz już to wiem...
Me uczucia się zmieniają
I obawy też
Gdy otworzę drzwi, znikają
Nie zdaje sobie z tego sprawy
Bardzo się tym co dzień martwię
Wątpliwości mnie znudziły
W tej chwili nie czekam
Znowu budzę się
W moim świecie
Jestem sobą, wiem
I nie przestanę
Ni na sekundę
To moje przeznaczenie jest! /4 razy
Nic się już nie zdarzy
Uwolnię wszystko
To, co teraz czuję (wszystko, wszystko)
Nic się już nie zdarzy
Uwolnię wszystko
Wszystko to co miałam
Nic mnie nie zatrzyma!
Ta piosenka została przez nią przetłumaczona z Włoskiego na Hiszpański. Dziewczyna kochała śpiewać. Do jej głowy znowu znowu wszedł obraz Matthew'a, jego błękitne oczy, promienny uśmiech. Tak naprawdę dziewczyna sama nie wiedziała dlaczego chłopak się jej podoba. Dziewczyna myślała o nim rano kiedy się obudziła ale także kiedy zasypiała. Na lekcjach nie umiała się skupić ponieważ o nim myślała, a przez to miała niskie pfrzeciętne stopnie, a zawsze była jedną z najlepszych uczennic. Obraz chłopaka całkowicie przyćmił jej mózg, gdy nagle walnęła w coś a raczej kogoś była to Ludmiła Ferro
Chodziła do Slitherinu obok niej kroczyła zawsze wierna Natalia Vidal
-Jak łazisz ofermo?- krzyknęła blondynka
-Na pewno z tobą nie gadam- powiedziała brunetka i już chciała się odwrócić kiedy usłyszała
-Przeproś!!!!!!
-Co??- podniosła głos zdenerwowana brunetka. Co ta zdzira sobie wyobrażała to przecież ona na nią wpadła i jeszcze każe za to przepraszać. Już miała jej wygarnąć co o niej myśli ale nagle ni z tond ni z owond jak z ziemi zjawił się profesor Snape.
-Co się tu dzieje?- zapytał zimnym głosem. Gabriell spojrzała przerażona na profesora, przekonała się już iż profesor w każdej możliwej chwili próbuje poniżyć Gryfonów. Miała co do tego bardzo złe przeczucia.
-Profesorze ona się na mnie rzuciła i chciała mnie pobić- skłamała blondynka. Severus Snape spojrzał na brunetkę i wypowiedział
-Panno Smith szlaban 31 października oczekuję pani w moim gabinecie- Blondynka uśmiechnęła się triumfująco
-Ale panie profesorze przecież to jest Noc Duchów- powiedziała zdenerwowana brunetka
-Chce pani stracić punkty?- zapytał Snape z dziwnym uśmiechem na twarzy
-Nie panie profesorze- powiedziała cicho Gab i spojrzała na swoje buty. Profesor odszedł a Ferro powiedziała
-Teraz już wiesz że ja żądzę w tej szkole i żadna mała Gryffonka mi tego nie odbierze- powiedziała i odeszła Natalia jak wierny pies podążyła za nią. Gabriell wściekła odwróciła się i ruszyła w stronę wieży Gryffindoru. Wściekła chyba jak nigdy weszła do pokoju Wspólnego Gryffonów. Deszcz wciąż siekł w okna, teraz atramentowe czarne, ale wewnątrz było jasno i przytulnie. Blask z trzaskającego kominka pełzał po niezliczonych wyliniałych fotelach, w których Gryfoni czytali, rozmawiali, odrabiali lekcje, albo, jak w przypadku Freda i George’a, przeprowadzali doświadczenie polegające na nakarmieniu salamandry sztucznymi ogniami Filibustera. Fred „uratował” wspaniały, pomarańczowy okaz z klasy opieki nad magicznymi stworzeniami i teraz, w gronie kilku zaciekawionych osób, obserwował lekko dymiącą jaszczurkę, spacerującą po stole. Panna Smith usiadła w jednym z fotelów, na przeciwko niej siedziała Hermiona Granger jak zwykle z nosem w książce.
-Co się stało że wparowałaś tu jak wściekła osa?- zapytała odrywając oczy od czytanej lektury
-Snape dał mi szlaban w noc duchów całkowicie za nic- powiedziała i założyła rękę za rękę
-Ty chociaż nie musisz iść na rocznicę śmierci Prawie Bezgłowego Nicka- powiedziała Hermiona ze skwaszoną miną
-Ktoś w ogóle urządza takie przyjęcia?- zapytała z zainteresowaniem dziewczyna
-Widocznie tak- odpowiedziała Hermiona i wróciła do czytania lektury. Gabriell nie miała nic więcej do roboty więc wstała i ruszyła do swojego dormitorium. Następnie okompała się i położyła do łóżka. Dość szybko zmroczył ją sen.
-Na pewno z tobą nie gadam- powiedziała brunetka i już chciała się odwrócić kiedy usłyszała
-Przeproś!!!!!!
-Co??- podniosła głos zdenerwowana brunetka. Co ta zdzira sobie wyobrażała to przecież ona na nią wpadła i jeszcze każe za to przepraszać. Już miała jej wygarnąć co o niej myśli ale nagle ni z tond ni z owond jak z ziemi zjawił się profesor Snape.
-Co się tu dzieje?- zapytał zimnym głosem. Gabriell spojrzała przerażona na profesora, przekonała się już iż profesor w każdej możliwej chwili próbuje poniżyć Gryfonów. Miała co do tego bardzo złe przeczucia.
-Profesorze ona się na mnie rzuciła i chciała mnie pobić- skłamała blondynka. Severus Snape spojrzał na brunetkę i wypowiedział
-Panno Smith szlaban 31 października oczekuję pani w moim gabinecie- Blondynka uśmiechnęła się triumfująco
-Ale panie profesorze przecież to jest Noc Duchów- powiedziała zdenerwowana brunetka
-Chce pani stracić punkty?- zapytał Snape z dziwnym uśmiechem na twarzy
-Nie panie profesorze- powiedziała cicho Gab i spojrzała na swoje buty. Profesor odszedł a Ferro powiedziała
-Teraz już wiesz że ja żądzę w tej szkole i żadna mała Gryffonka mi tego nie odbierze- powiedziała i odeszła Natalia jak wierny pies podążyła za nią. Gabriell wściekła odwróciła się i ruszyła w stronę wieży Gryffindoru. Wściekła chyba jak nigdy weszła do pokoju Wspólnego Gryffonów. Deszcz wciąż siekł w okna, teraz atramentowe czarne, ale wewnątrz było jasno i przytulnie. Blask z trzaskającego kominka pełzał po niezliczonych wyliniałych fotelach, w których Gryfoni czytali, rozmawiali, odrabiali lekcje, albo, jak w przypadku Freda i George’a, przeprowadzali doświadczenie polegające na nakarmieniu salamandry sztucznymi ogniami Filibustera. Fred „uratował” wspaniały, pomarańczowy okaz z klasy opieki nad magicznymi stworzeniami i teraz, w gronie kilku zaciekawionych osób, obserwował lekko dymiącą jaszczurkę, spacerującą po stole. Panna Smith usiadła w jednym z fotelów, na przeciwko niej siedziała Hermiona Granger jak zwykle z nosem w książce.
-Co się stało że wparowałaś tu jak wściekła osa?- zapytała odrywając oczy od czytanej lektury
-Snape dał mi szlaban w noc duchów całkowicie za nic- powiedziała i założyła rękę za rękę
-Ty chociaż nie musisz iść na rocznicę śmierci Prawie Bezgłowego Nicka- powiedziała Hermiona ze skwaszoną miną
-Ktoś w ogóle urządza takie przyjęcia?- zapytała z zainteresowaniem dziewczyna
-Widocznie tak- odpowiedziała Hermiona i wróciła do czytania lektury. Gabriell nie miała nic więcej do roboty więc wstała i ruszyła do swojego dormitorium. Następnie okompała się i położyła do łóżka. Dość szybko zmroczył ją sen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz